Przedsiębiorcy zatruci ekologicznymi przepisami
Chęć ochrony środowiska doprowadziła do absurdu. Do redakcji „Rz” docierają od
przedsiębiorców liczne sygnały o kuriozalnych wymogach. Muszą wypełniać dziesiątki
formularzy i uiszczać dziwaczne opłaty.
Nawet najmniejsze firmy muszą się tłumaczyć, ile zużyły świetlówek czy tonerów do drukarek.
Nie mówiąc o tych, które zajmują się remontami – muszą uiszczać opłatę od… malowania pasów
na jezdni. Większość przedsiębiorców nie wie, że ciążą na nich te obowiązki. Nie przesyłają
więc sprawozdań. Niektórzy robią to świadomie, chcąc uniknąć biurokratycznej mitręgi. Trudno
się im dziwić. Niezrozumiałych obowiązków jest cała masa.
– Samozatrudnieni powinni np. rozliczać się ze spalin emitowanych przez samochody, jeżeli
biorą faktury za paliwo na firmę – wskazuje Joanna Wilczyńska, ekspert w zakresie ochrony
środowiska ze spółki Atmoterm SA.
Jeśli dodatkowo ogrzewają firmowy lokal piecem, muszą uwzględnić w składanym co pół roku
wielostronicowym sprawozdaniu emisję gazów do powietrza. To nie wszystko. Jeżeli
przedsiębiorca kupi na potrzeby firmy za granicą komputer, drukarkę czy tablet, powinien
się wpisać do specjalnego rejestru. A jeśli sprowadzi cokolwiek w opakowaniu, to składa
sprawozdanie dotyczące opłaty produktowej za wprowadzone do kraju opakowania. Jeszcze więcej
problemów dotyczy odpadów. Tu gubi się nawet administracja.
– Dzwonię po urzędach, ale ich pracownicy nie potrafią mi powiedzieć, czy muszę przesyłać
sprawozdanie o odpadach, czy jestem z tego zwolniony – mówi nam radca prawny z woj.
lubelskiego. O tym, że brak sprawozdań środowiskowych może drogo kosztować, przekonali się w
ubiegłym roku lekarze. Tylko w woj. łódzkim na 170 z nich nałożono kary po 10 tys. zł za ich
brak. Po szybkiej nowelizacji ustawy o odpadach kary wprawdzie zmalały, ale wciąż są wysokie
– wynoszą od 500 do 2 tys. zł. Inne grzywny nadal sięgają 5 tys. zł. Są drakońskie, jeśli
się weźmie pod uwagę, że wyliczona opłata to czasem niewiele ponad 1 zł.
– Te przepisy to kompletny absurd – mówi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców
i Pracodawców. Jego zdaniem to kolejny dowód na opresyjne traktowanie przedsiębiorców. – Aby
sprostać ciągłym zmianom przepisów, każda firma musiałaby zatrudnić osobnego pracownika, co
kosztowałoby ją około 100 tys. zł rocznie – podsumowuje.
Opracowane: ZOFIA JÓŹWIAK