Planowana reforma podatków paradoksalnie najmocniej uderzy w elektorat, który pozwolił PIS wygrać
Zwykło się uważać, że PiS to partia, której sympatycy mają dość radykalne poglądy: owszem, wierni wyborcy są bardzo ważną bazą, ale by wygrać wybory w skali całego kraju, trzeba skutecznie zawalczyć o poparcie osób bardziej umiarkowanych. Ten zabieg udał się PiS podczas ostatniej kampanii wyborczej. Również wielu przedsiębiorców uwierzyło, że zjednoczona prawica po zwycięstwie będzie działać na rzecz polskiego biznesu i walczyć o uczciwą konkurencję w ten sposób, by wielkie zagraniczne koncerny płaciły podatki na tych samych zasadach co mniejsze, rodzime firmy.
W efekcie w zeszłorocznych wyborach niemal 30 procent właścicieli lub współwłaścicieli firm zagłosowało na PiS.
Jednak rzeczywistość po wyborach była dla biznesu sporym rozczarowaniem. Dwa podatki – bankowy i od sklepów wielkopowierzchniowych – przyniosły znacznie mniejsze wpływy, niż zakładano, więc PiS postanowił głębiej sięgnąć do kieszeni Polaków.
Może się to jednak okazać samobójcze, skoro uderzy w tę część biznesu, która zaufała PiS. Jesienią 2019 roku ludzie zarabiający dotąd lepiej pójdą do urn, mając świeżo w pamięci rozliczenie podatkowe za cały rok 2018, które może okazać się dla nich szokiem.
Źródło: Artykuł